Jak dobrze, że z Alą bierzemy udział w projekcie “12 sekretów“. Inaczej chyba wcale nie pojawiałyby się nowe posty. I nie to, że nic w domu nie robimy kreatywnego. Wręcz przeciwnie. Ala mimo że rocznikowo jest już przedszkolakiem, do przedszkola nie chodzi, więc działamy w domu. Problem w tym, że trudno jest mi w tym wszystkim znaleźć czas na robienie zdjęć podczas zabawy, ich późniejszą edycję, przygotowanie tekstu (nigdy nie miałam lekkiego pióra…), a wybór zdjęcia głównego, który zostawiam na koniec, zawsze jest probleme. Z nutką zazdrości patrze na blogi mam, którym udaje się w miesiącu zamieścić kilka pomysłów na zabawy ;) więc tak jak wspomniałam, dobrze, że bierzemy udział projekcie, bo jak już się zadeklarowałam, to chociaż mam motywację, żeby nasze poczynania w danym temacie spisać (najczęściej i tak z opóźnieniem :).
Październikowym tematem 12 sekretów była prehistoria. Temat nie ukrywam trudny. Pojęcie czasu jest dość abstrakcyjne dla dorosłych, a co dopiero dla takiego niespełna 3 latka. Ala z uporem dziecka (to by się w sumie zgadzało ;) na to, co zdarzyło się “kiedyś”, mówi, że zdarzyło się “rano”. Widocznie rano jest już dla niej tak odległym czasem, że do jednego worka pakuje wszystkie przeszłe zdarzenia :)
W ramach tematu spróbowałyśmy więc poznać miejsce, w którym przeszłość jest codziennością. Zawitałyśmy do najbliższego nam muzeum – Muzeum Historycznego w Legionowie. Zwróciłam na nie uwagę już wcześniej, ponieważ mieści się w bardzo ładnym budynku, a obok wisi banner “Archeologia w pięciu zmysłach”. Niestety reklamowany projekt, jak sprawdziłam w Internecie, już się zakończył i nie miałyśmy okazji poznać archeologii zmysłami, ale muzeum i tak postanowiłyśmy odwiedzić.
Muzeum składa się z dwóch części – nowoczesnego pawilonu i uroczej willi.
Zaczęłyśmy od zwiedzania pawilonu. Akurat trafiłyśmy na ostatni dzień wystawy czasowej o historii sportu w Legionowie. Wystawa niewielka, ale ciekawa. Przedmioty były Ali znane, tylko że wyjątkowo stare.
Było nawet “pudło sensoryczne”, do którego mogłyśmy włożyć ręce, aby dotknąć ukrytych w nim przedmiotów.
Druga wystawa stała dotyczyła historii ziem powiatu legionowskiego. Ali najbardziej spodobały się szkiełka, które eksponatami nie były, tylko etykietami, ale prezentowały się faktycznie dużo lepiej od matowych i ciemnych przedmiotów muzealnych ;) Mama też się wykazała, nazywając kawałek urny na prochy wazonem :D
W willi wystawa dotyczyła państwa Centkiewiczów. Pamiętam nawet, że w domu mieliśmy książkę Centkiewicza “Czy foka jest biała”, ale nie miałam przyjemności jej czytać. Na wystawie Ala miała za to przyjemność wejść do igloo, a ja dowiedziałam się, że pierwsza polska wyprawa polarna ruszyła właśnie z Legionowa.
Wspomniałam, że budynek muzeum zwrócił moją uwagę już wcześniej. Widziałam go kilkukrotnie w drodze do biblioteki w Legionowie, która swoją drogą jest na prawdę godna polecenia. Mają bardzo duży wybór książek dla dzieci, kącik zabaw oraz ciekawe spotkania rodzinne soboty. W tejże bibliotece przypadkiem trafiłam na książkę “Pieniek otwiera muzeum” Åshild Kanstad Johnsen. Dość specyficznym wydał mi się główny bohater, ale pozostając w klimacie muzealnym, książkę wypożyczyłyśmy. Myślę, że książka w przystępny sposób wyjaśnia dzieciom rolę muzeum, jak powstają zbiory muzealne i jak się je kataloguje. Książka ta nie skradła jakoś bardzo naszych serc, ale jeśli szukacie dla dziecka książki o muzeum to jest to dobry wybór.
Dodaj komentarz: